Finałowe starcie rozgrywek o Puchar Polski rozgrywane w obecności ponad 47. tysięcy widzów na Stadionie Narodowym dostarczyło niezwykłych emocji. Choć trener Wiślaków Albert Rudé przed spotkaniem uznał, że to jego drużyna przystępuje do rywalizacji z pozycji underdoga, to na boisku wyglądało to zgoła inaczej.
To krakowianie od pierwszych minut wyglądali lepiej. Opanowali środek pola i dochodzili do znacznie bardziej klarownych sytuacji niż szczecinianie. Jednak aż do 75. minuty utrzymywał się bezbramkowy remis. Gracze Pogoni co prawda gorzej radzili sobie z presją walki o pierwsze w historii klubu trofeum, ale to oni zdołali wyjść na prowadzenie. Defensywa Wisły na chwilę straciła koncentrację i dała się oszukać „polskiej szkole wrzutów z autu”. Kouloúris bezwzględnie wykorzystał sytuację sam na sam z białoruskim bramkarzem „Białej Gwiazdy” i zrobiło się 1:0 dla Pogoni Szczecin.
Z każdą minutą to szczecinianie byli bliżej triumfu i dosłownie w ostatniej akcji meczu Wiślacy doprowadzili do wyrównania. Bramka na 1:1 padła niemal dwie minuty po siedmiu doliczonych przez sędziego Kwiatkowskiego do drugiej połowy. Zagranie z rzutu wolnego przedłużył Michał Żyro, a piłkę do siatki skierował Eneko Satrústegui. Co za zwrot akcji!
W dogrywce przewaga Wiślaków nie była już tak wyraźna, ale w sukurs przyszli szczecinianie. W 93. minucie Ángel Rodado wykorzystał fatalną pomyłkę Borgesa i najlepszy strzelec „Białej Gwiazdy” pokonał bramkarza „Portowców”. Wynik 2:1 utrzymał się do końca i to Wisła Kraków, po raz piąty w swojej historii wzniosła Puchar Polski!
Pierwsze trofeum za prezesury Jarosława Królewskiego otwiera przed krakowianami perspektywę startu w kwalifikacjach rozgrywek Ligi Europy.
Pogoń Szczecin – Wisła Kraków 1:2 (0:0)
1:0 – Efthýmis Kouloúris 75
1:1 – Eneko Satrústegui 90
1:2 – Ángel Rodado 93
<far>